ikona artykułu

"Oswoić drona" - zaproszenie na szkolenie

Czerwiec 11, 2014

Czy nam się to podoba, czy nie – żyjemy w dobie postępu technicznego, który galopuje prędzej, niż jesteśmy w stanie połykać kolejne instrukcje obsługi. Gdyby przyszło nam wyceniać półtora wieku temu, ambicję uwiecznienia przedmiotu wyceny na fotografii musielibyśmy zaspokoić poprzez wynajęcie kamery obskurnej celem wykonania dagerotypu. Błysk magnezji wywołałby dziki entuzjazm tłumu, a fotografa – wraz z jego trójnożnym statywem i magiczną pelerynką – wskazywano by palcami. Dziś strzelanie fotek komórką czy tabletem budzi emocje równe otwarciu parasola w trakcie deszczu. Kamery sprzedawane są w formie breloczków do kluczy. Do każdego operatu dołączamy dziesiątki zdjęć, a opracowania ich pozbawione wyglądają wręcz głupio.

Podobnie sprawa ma się z pewnym nowym typem oprzyrządowania fotograficznego, które staje się ostatnio bardzo popularne. Mowa oczywiście o zdalnie sterowanych platformach latających, najczęściej wielowirnikowych, mogących unieść aparat lub kamerę i wykonać serię ujęć interesującego nas obiektu z góry. Platformy te mają szersze zastosowanie, ale dla naszych zawodowych celów wystarczy traktować je jako rodzaj swoistego uchwytu, powiedzmy „lepszego statywu” do aparatu.

Obecnie, wykonywanie zdjęć z drona, oprócz oczywistych korzyści dokumentacyjnych, jest także nie lada wydarzeniem lokalnym. Tuż po starcie multikoptera w powietrze, z przysiółków wylega okoliczna ludność, wycelowuje w niebo wskaziciele i wykrzykuje O!!! A!!! OCH!!!! Po lądowaniu, pilota otacza wianuszek dziewcząt, a co drugi niedorostek pyta niezawodnie „A jaki to ma zasięęęęęg?”

Nietrudno jednak przypuszczać, że i ta techniczna nowinka – z biegiem lat – spowszednieje. Latające kamery jednorazowe? Interaktywne loty via gugiel? Aktualny podgląd dowolnej nieruchomości live? – możliwe. Zanim to jednak nastąpi…

Może się zdarzyć, że kluczowe dla wyceny informacje będzie najłatwiej pozyskać wznosząc się kilka metrów w górę. Przyczyny można mnożyć: ot, nieruchomość pozasłaniana licznymi dobudowami albo broniona przez kilka rottweilerów za wysokim płotem… Różnie w naszym fachu bywa.

Skąd wziąć drona? Ile za niego zapłacić? Czy dron lata sam, czy trzeba mu w tym pomagać? Jak się tego nauczyć? Czy wolno fotografować cudze nieruchomości? Czy i nad czym wolno latać? Czy do latania dronem trzeba mieć uprawnienia? Czy można samemu zbudować drona i czy to ma sens? Fotografować czy filmować? Czy latanie dronem jest bezpieczne? Dron własny czy wynajmowany?… no i koniecznie: „Jaki to ma zasięęęęg?…”

Na te i inne Państwa pytania postaram się odpowiedzieć w trakcie krótkiej prezentacji hobbystyczno – zawodowej, którą dzięki uprzejmości Organizatorów X Szkolenia Rzeczoznawców Majątkowych firmowanego przez Karkonoskie Stowarzyszenie Rzeczoznawców Majątkowych będę mógł wygłosić w dniach 16 – 18 października w Szczawnie Zdroju. Wystąpieniu postaram się nadać warsztatowy charakter, umożliwiając Państwu „próbę sił” na symulatorze, testy drona treningowego, a także pokaz sprzętu który wykorzystuję osobiście. Jeśli dopisze pogoda – prelekcję zakończymy wspólnym, pamiątkowym zdjęciem z powietrza.

 Serdecznie zapraszam :)

Jerzy Mercik